Na ten wyjątkowy dzień czekaliśmy od dawna, dzień, w którym staniemy przed ołtarzem i będziemy mogli powiedzieć sobie sakramentalne „TAK”, a później radością tą będziemy mogli podzielić się z najbliższymi.
Atmosfera przed ślubem, na którą składała się sytuacja na świecie, nie wpłynęła w żaden sposób na nasze nastroje tego dnia, bowiem wiedzieliśmy, że liczy się tylko tu i teraz i to, że zaraz zostaniemy mężem i żoną, chcieliśmy czerpać z tego dnia, ile się da.
Finalnie pomimo sytuacji epidemiologicznej na naszym weselu gościliśmy 150 osób, goście dopisali, czuliśmy, że bardzo chcą z nami przeżywać te piękne chwile.
Organizacja sprawiała nam radość, wspólnie podejmowaliśmy decyzję, jak się okazało, mieliśmy taką samą wizję i wspólnie dążyliśmy do jej realizacji, dzięki temu klimat, jaki panował na naszej uroczystości, doskonale nas odzwierciedlił.
Dnia 15.08.2020 gdy wybiła godzina 15.00 i w kościele zaczęła rozbrzmiewać pieśń pt. „Stoję dziś”, mój obecny już mąż czekał na moje nadejście przed ołtarzem, do którego prowadził mnie mój tata (od dziecka marzyłam, by to właśnie on przekazał mnie w ręce mojego przyszłego męża). Jak możecie się domyślić, nie widzieliśmy się przed mszą, mąż zobaczył mnie dopiero przed ołtarzem
Nie chcesz przegapić najnowszych newsów o trendach ślubnych?
Zapisz się do naszego newslettera
Skomentuj artykuł