Paulina i Michał znają się od lat. Ich ślub nie był dla nikogo zaskoczeniem. Choć wiele ich różni, to para dobrana idealnie. Wspólne pasje, wspólne plany i wspólne patrzenie w przyszłość. Podobnie było z ich dniem ślubu. Jednak nie wszystko było takie jasne od początku…
Będąc na pokazie mody lokalnej projektantki, zobaczyłem na wybiegu dziewczynę, która od razu zwróciła moją uwagę. Przeprowadziłem szybkie dochodzenie kim jest, a dalej było już mało oryginalnie, bo kilkukrotnie musiałem ją zapraszać na facebooku, żeby w ogóle zwróciła na mnie uwagę. Po pierwszym kontakcie, spędzaliśmy już większość czasu na wspólnych rozmowach i tak nam zostało do dziś. MICHAŁ
Długie rozmowy nie są jedyną pasją tych dwojga. Rodzina i znajomi doskonale wiedzą, że Paulina i Michał nie wyobrażają sobie życia bez podróży. W ten sposób spędzają każdą swoją rocznicę. Podróże wyznaczają rytm ich związku.
Od kliku lat na naszą rocznicę wyjeżdżamy z Michałem do różnych miejsc w Europie. Zdecydowanie najbliżej naszego serca są Włochy, którymi zarazili nas znajomi i od tamtej pory staramy się je odwiedzać jak najczęściej i kiedy tylko jest taka możliwość. Tym razem zaplanowaliśmy zwiedzanie Cinque Terre z wizytą w Wenecji, akurat w dzień naszej rocznicy.
15 Kwietnia 2017 wybraliśmy się do Wenecji, raczej żeby się zrelaksować niż zwiedzać ponieważ była to już nasza druga wizyta w tym pięknym mieście.
Spacerowaliśmy po wąskich uliczkach, ale po kilku godzinach chodzenia Michał bardzo chciał dotrzeć na Plac Świętego Marka, co już dla mnie było dość dziwne… Nasze wyjazdy nigdy nie są planowane od A do Z. Zwykle spontanicznie wybieramy miejsca, w których widzimy potencjał i miejsce do odpoczynku.
Michał włączył GPS i jak najszybciej chciał się tam zjawić. Będąc już na Placu wyjął telefon i zrobił nam ostatnie selfie i nagrał filmik. Wtedy już zapaliła mi się żaróweczka w głowie, że coś jest nie tak. A zaledwie kilka minut później zadał mi pytanie: „Czy chciałabym zostać jego żoną?”.
Czy się spodziewałam? Nie! Miałam nadzieję, że kiedyś ten dzień nadejdzie, ale jestem osobą, która nie pospiesza do takich decyzji jak zaręczyny, ślub czy dziecko. Uważam, że najlepiej jak wszystko przyjdzie samo, bez dodatkowej presji od którejś ze stron. Jeśli mamy spędzić ze sobą resztę życia to chcę, aby nasze decyzje były przemyślane i idące z głębi serca, niż takie, które są wymogiem, bo tak wypada… PAULINA
Zaręczyny stały się motywem przewodnim sesji narzeczeńskiej, która odbyła się… we Włoszech. Wiele elementów Paulina i Michał wykonali sami – projekt zaproszeń z wykorzystaniem sesji narzeczeńskiej we Włoszech, winietki a la polaroid, menu i upominki dla gości. Podobnie śródziemnomorski klimat był inspiracją do organizacji dnia ślubu. W dekoracjach nie mogło zabraknąć ziół, które jednocześnie były jedynymi roślinami w dekoracjach stołów. Jednak Włochy nie były jedynym motywem przewijającym się tego dnia.
Paulina i Michał są wielbicielami klasyków. Oboje nie wyobrażają sobie dziś życia bez zabytkowych samochodów, więc oczywistym wyborem był transport Młodej Pary.
Miłość do klasyków zaszczepił we mnie mój tata, zresztą tak samo jak do muzyki bluesowej i rockowej, co doskonale łączy się w jedną całość. Chociaż on sam nigdy nie miał, żadnego klasycznego samochodu czy motocykla to zawsze mi o nich opowiadał. Pamiętam, że od zawsze marzył o chopperze i przejażdżkach dających poczucie wolności, ale niestety do tej pory tego marzenia nie zrealizował. Postanowiłem, że ze mną będzie inaczej i cztery lata temu, będąc już z Pauliną, kupiłem „europejskiego mustanga” czyli Forda Taunusa TC1. Do dziś pamiętam uczucie, kiedy jego ówczesny właściciel otworzył przed nami drewniane drzwi do garażu, a spod prześcieradła wystawał kawałek kufra… nie do opisania! Klasyki uzależniają, dlatego też kiedy zepsuło się nasze auto do jazdy na co dzień, postanowiliśmy zrealizować kolejne marzenie, a mianowicie kupiliśmy Mercedesa W126, czyli S klasę, którą jeździł m.in. Michael Jackson. Myślę, że Paulina zaraziła się mimowolnie, przez moje gadanie i wieczne oglądanie nowości na internetowych aukcjach ;). Teraz to już pasja, której nie da się zatrzymać. MICHAŁ
Zatrzymać nie można było również Pauliny, która dbając o swój doskonały wygląd, nie mogła sobie jednocześnie odpuścić jazdy klasycznym samochodem. A że Paulina uwielbia mocne wejście, zdecydowała, że nie tylko poprowadzi swojego Mercedesa, ale również stworzy prawdziwy orszak ślubny klasycznych samochodów. Klasykami Paulinę do kościoła odwieźli rodzice, wujek i znajomi. Jak widać, prawdziwe księżniczki już dawno zrezygnowały z końskiego zaprzęgu, sięgając po wiele koni mechanicznych.
Poza motoryzacją, Paulina uwielbia modę, z którą związana jest również zawodowo. W przypadku stylizacji ślubnej, nie było mowy o przypadkowych wyborach. Buty musiały nie tylko idealnie wyglądać, ale również dawać Pannie Młodej wygodę w prowadzeniu samochodu. Wybór padł na Saint Laurent. Suknia ślubna to indywidualny projekt stworzony przez Paulinę we współpracy z Patrycją Kujawą z OrOr. Cudowna suknia wyszywana kryształami świetnie podkreślała figurę Panny Młodej, jednocześnie oddając hołd jej urodzie.
Nie mogło być też elementów sztampowych, naturalną decyzją było również odrzucenie welonu na rzecz nieszablonowego tiulowego płaszcza, który podkreślił wyjątkowość tej stylizacji. Ponieważ tradycyjnie Michał nie wiedział nic o przygotowaniach Pauliny do tego dnia, najbardziej wzruszającym momentem było spotkanie zakochanych tuż przed ołtarzem.
Kiedy zobaczyliśmy siebie pierwszy raz w Kościele. W połowie drogi już widziałam szkliste oczy Michała i w myślach prosiłam, żeby się nie rozkleić, ale się nie udało!
To był cudowny i bardzo emocjonalny moment dla nas obojga.
I choć to przyjęcie było zaplanowane co do joty, było kilka rzeczy, które Parę Młodą mogły zaskoczyć. Już w trakcie przygotowań oprawę uroczystości przejęła babcia Panny Młodej, która postanowiła, że na ślubie śpiewać będzie lokalny chór, w którym babcia się udziela.
O innych opowiadała już Młoda Para:
Michał: było kilka takich momentów zaskakujących. Pierwszy to fakt, że do momentu kiedy Paulina zaczęła wchodzić do kościoła, w ogóle się nie stresowałem. Drugi to, to jak wyglądała, obłęd! Trzeci to ksiądz, który poprowadził ceremonię w zupełnie niestandardowy sposób, a przyznam, że trochę się martwiliśmy, że będzie przynudzał [śmiech]… I chyba tyle, bo znajomych oraz tego, że zabawa będzie świetna byliśmy pewni.
Nie zabrakło również atrakcji dla gości. Absolutnym hitem przyjęcia był Prosecco Van Wino od chłopaków. Choć na tym przyjęciu dzieci nie było, goście świetnie poradzili sobie z watą cukrową od Sweet Cotton House.
Miejsce przyjęcia: Folwark Białych Bocianów | Fotograf: The Snap Shots | Zespół: Robsong | Koordynacja dnia ślubu: Weronika Lipka | Suknia Ślubna: Ślubne Atelier Oror Patrycja Kujawa | Buty Panny Młodej: Saint Laurent | Make up i fryzura: MAKE ME UP Ania Szymala | Garnitur: Pawo | Buty Pana Młodego: Aldo |
Skontaktuj się z firmą, o której mowa w tym artykule.
Nie chcesz przegapić najnowszych newsów o trendach ślubnych?
Zapisz się do naszego newslettera
Skomentuj artykuł