Pomimo ogromnego wyboru przepięknych miejsc w Katalonii, zdecydowaliśmy się na zorganizowanie naszego ślubu w centrum Barcelony, gdyż zależało nam na komforcie naszych gości. Nie chcieliśmy, aby nasi najbliżsi po podróży do Barcelony musieli tego dnia dodatkowo martwić się o bagaż i transport.
Ślub i wesele odbyły się w jednym z największych otwartych muzeów w Europie – Poble Espanyol. Jest to właściwie niewielkich rozmiarów wioska położona na zboczu góry Montjuic. Każdy z jej budynków jest repliką istniejących konstrukcji w Hiszpanii. Spacerując wąskimi uliczkami, można więc naprawdę poczuć hiszpańską atmosferę. Do dyspozycji mieliśmy kapliczkę położoną na obrzeżach muzeum. Dodatkowym plusem był taras z widokiem na Barcelonę, a samą ceremonię zaślubin zdecydowaliśmy się przeprowadzić w romantycznym krużganku. Kolacja z kolei była podana na tyłach kapliczki, w ogrodzie.
Tematem przewodnim wesela był kolor bordowy (na cześć ulubionej drużyny piłkarskiej mojego męża). Zadbaliśmy o polskie tradycje – nasz catering był niesamowicie pomocny i zaoferował nam wybór polskiej wódki, jak również na nasze życzenie przygotowana została taca z chlebem i solą (cierpliwość firmy wyczerpała się jednak, gdy tylko wspomniałam o tym, że tradycja nakazuje stłuc kieliszki. Musieliśmy więc dostarczyć własną parę kieliszków:)), moja rodzina przygotowała także grosiki, którymi zostaliśmy obsypani tuż po ceremonii.
Ze względu na szacunek do angielskich zwyczajów, zaangażowaliśmy przyjaciół w przygotowania do ceremonii (4 druhny i 5 drużbów), poprosiliśmy rodziców o przemowy oraz przygotowaliśmy upominki dla gości ( z polskim akcentem – pierniczki nawiązujące do moich toruńskich czasów studenckich).
Podczas przygotowań do ślubu, ja skupiłam się na stylizacji i detalach. Większość dekoracji i ozdób zaprojektowałam sama. Z kolei Paul zajął się organizacją wymarzonych samochodów. Trzy mini coopery krążące tego dnia po Barcelonie budziły ogromne zainteresowanie. Nie była to jednak ekipa filmowa “Włoskiej roboty”, ale konwój ślubny z panem młodym i drużbami.
Wesele było więc mieszanką polsko – angielskich zwyczajów, w hiszpańskim klimacie i z menu śródziemnomorskim. Pomimo naszych obaw o bariery wiekowe i językowe, goście bardzo szybko nawiązali ze sobą kontakt i bawili się do rana.
Suknia ślubna Pronovias
Fotograf: Andrea Ferarra
Jeżeli marzycie o tak pięknym ślubie, zadbajcie o jego niepowtarzalność. Razem z Anią możecie stworzyć niepowtarzalne dodatki na Wasz ślub i wesele, którym Ania poświęca kreatywnego bloga! Do tej pory ukazały się poradniki:
– Księga gości malowana palcami
– Eleganckie zaproszenia ślubne
Bardzo dziękujemy za inspirującą relację i piękne zdjęcia. Życzymy Wam ogromu szczęścia!
– Zankyou
Nie chcesz przegapić najnowszych newsów o trendach ślubnych?
Zapisz się do naszego newslettera
Skomentuj artykuł